wtorek, 22 listopada 2016

Od Ai Do Rijeu

-Będziesz miał grube uda- powiedziałam pojawiając się prze Rijeu. Chłopak pokazał mi tylko rękę z kciukiem uniesionym w górę i zaczął po sobie sprzątać- pamiętaj o jedzeniu dla matki- kiwnął głową twierdząco. Szkoda mi było tej kobiety, nie zasługiwała na to by się tak męczyć może i dzięki temu cierpiał Rijeu ale jej zdrowie nie było tego warte. Gdy sprzątnął wszystko, wyciągnął z lodówki z lodówki małe pudełko z jedzeniem. Otworzył je i położył na blacie. Zaczął szperać po szafkach.
-Wiesz gdzie są patelnie?- zapytał wychylając głowę zza mebli kuchennych.
-Nie- znów schował się. Po pomieszczeniu rozniósł się brzęk naczyń. Przysiadłam na jednym z krzeseł dostawionych do barku stojącego nieopodal kuchenki i patrzyłam jak chłopak krząta się po kuchni. Gdy podgrzewał już jedzenie, dla swojej mamy, zaczęło przyjemnie pachnieć makaronem z sosem pomidorowym.
-Ona może jeść coś takiego?- przeniósł wzrok na mnie.
-Może jeść wszystko, tata dramatyzuje- przemieszał zawartość patelni- ta dieta nic jej już nie da- w jego oczach widziałam smutek, uśmiechnęła się. Mógłby tak zawsze na mnie patrzeć.
-No i tak przecież umrze- nic nie odpowiedział tylko ruszył do szafek po drugiej stronie kuchni i wyjął  jednej talerz. Położył go przy kuchence i wysypał na niego zawartość patelni. Chwycił za swoje dzieło i położył na nim, wcześniej wyciągnięte sztućce. Wyszedł z kuchni i ruszył do górnej części domu. Powoli podniosłam się ze swojego miejsca i ruszyłam za chłopakiem. Do pokoju jego matki jednak nie weszła,. Nie chciałam. W ciszy czekałam na powrót Rijeu. Po paru chwilach zza drzwi wyszedł mów wyznawca. Na jego policzkach widniały łzy. Typowe. Patrzyłam na niego z wyższością, a on odruchowo uśmiechnął się od ucha do ucha i udawał, że jest dobrze. Szkoda że nie chciał dalej płakać.
-Jesteś żałosny- powiedziałam i szybko ruszyłam w stronę jego pokoju. Za raz, jak zawsze usiądzie przy biurku i będzie wkuwał na pamięć kolejne, idiotyczne książki. Otworzyłam drzwi prowadzące do pokoju chłopaka. Po całym pomieszczeniu porozrzucane były kartonowe pudła. Wyminęłam je i wskoczyłam na sporo łóżko. Wygodnie się ułożyłam i zaczęłam przyglądać codziennym rytuałom Rijeu, który właśnie wszedł do pokoju. Po pomieszczeniu raz na jakiś czas roznosił się odgłos przewracanej strony. Przeniosłam się z leżenia na plecach na brzuch i zaczęłam machać sobie nogami.
-Chcesz tak spędzić całe życie?- spytałam, chłopak tylko mruknął na zaprzeczenie- Rijeu, proszę wyjdźmy gdzieś- piekielnie się nudziłam, miałam dość siedzenia w jednym miejscu.
-Idź sama- nadal nawet na mnie nie spojrzał. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do niego. Nakryłam mu oczy dłońmi. Chłopak gwałtownie obrócił krzesłem. Moje ręce przesunęły się na jego szyję, mocno wcisnął twarz w moją szyję. Zaczął szlochać, przez marną chwilę chciałam go mocniej przytulić, jakaś cząstka matczynego instynktu się we mnie odezwała.
-Chodź, a nie ryczysz- syknęłam, chłopak jednak nie posłuchał, tylko dalej moczył mi dekolt. Spróbowałam zabrać mu ręce z barków jednak wtedy to on się we mnie wtulił, Zrezygnowana odłożyłam górne kończyny na jego ciało.


<Rijeu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz