wtorek, 15 listopada 2016

Od Ai Do Rijeu

Z wdziękiem przeszłam przed Rijeu. Na jego twarzy gościł, ten sam co zawszę, uśmiech. Wkurzała mnie ta jego ciągła błogość. Cicho, za pomocą mocy, pod szeptałam mu że jego matka może umrzeć, jednak on nawet trochę się nie skrzywił.
-Jest świetnie, chociaż, wiesz co mógłbyś udawać idioty- ściszyłam lekko głos- którym jesteś- znów mówiłam normalnie- że ja nie istnieje- założyłam ręce za głowę i niby podskakując szłam przed siebie. Nie rozumiałam czemu Ri nie chce się przyznać do tego że ja istnieje. Może i tamci idioci próbują udawać, że to miasto jest normalne, jednak przecież to wiele nie zmienia. Czy on nie widzi, że się z niego śmieją? Gdyby tylko z którymś z uczniów porozmawiał, może dowiedziałabym się czegoś więcej na temat swojej mocy i tego czemu nie mogę jej wykorzystywać do czego chcę.
-Łatwo ci powiedzieć, to nie ty byś potem siedziała u psychologa i tłumaczyła się ze swojej pseudo choroby- pierwszy raz w jego głosie usłyszałam cień jadu. Uniosła lekko lewą brew, przez zdziwienie spowodowane tonem głosu Rijeu.
-Oni chcą byś bal się o tym rozmawiać- westchnęłam i odwróciłam się w jego stronę. Obydwoje przystanęliśmy. Podeszłam do niego i chwyciłam go za jego zimną dłoń. Mógłby zacząć nosić rękawiczki- uwielbiam patrzeć jak cierpisz, ale nie chcę też znać się tylko na tym- chłopak wyszczerzył oczy. Moje słowa musiały być dla niego ważne, bo schował swój markowy uśmiech i spojrzał na mnie w zdumieniu.
-Sama mogłabyś pogadać z innymi Bogami, byłoby mi łatwiej- tym razem przyglądał się mojej ręce zaciśniętej na jego.
-Nie- odpowiedziałam krótko i gwałtownie zabrałam swoją dłoń. Nie chciałam się mu tłumaczyć, z tego że nie potrafiłem normalnie rozmawiać z innymi niż on. Ri, przez to że byłam na niego skazana był wyjątkiem. Umiałam z nim rozmawiać najnormalnej w świecie.

<Rijeu?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz